W oddali zobaczyłem ojca Mirandy i Klementyne. Kiedy Gold się wynurzył ojciec był tuż przy nas.
- Co George? - spytał Gold.
- Z..Z...ZA TOBĄ!!! - krzyknąłem.
Natychmiast Gold,Miranda i Klementyne pobiegli w stronę lasy tropikalnego.Ja zostałem, aby z nim walczyć. Wyciągłem swój kij i uderzyłem wilka.
- Czego od nich chcesz!? - krzyknąłem.
- Czego ja chce?Chce twojej MATKI!
- Co?- powiedziałem uderzając wilka.
- Ona jest matką Mirandy i Klementyne!
- Co?Ona jest moją matką!
Uderzyłem wilka prosto w brzuch, potem w pysk i wpadł do wody.Podeszłem do niego, a on drapnął mnie mocno w pysk.
- Auuć!
- Pozwól teraz, że wezmę panie...I Violette!
- Nie!
Odbiłem się od mostu i złapałem się wilka za jego "nogi", raczej szpony.
- Zostaw mnie ty głupcu! - krzyknął wilk
- NIE!!!Miłość zwycięży wszystko!
- Co ty bzdury gadasz!Aahaha!
Wilk uderzył mnie skrzydłem i wpadłem do wody.Usłyszałem chodzenie o rozmowę.
- To George!
Ktoś wskoczył do wody. (...) Obudziłem się na łące.Siedziała tam Miranda.
- Miranda?
- Tak...
- Co się stało?
- Nic, nic...Odpoczywaj...Zaraz musimy iść.
***
Nie mogłem spać....Poszedłem do lasu.Zobaczyłem Mirandę.
- Hej Miranda!
- George?George!
Przytuliliśmy się. (po przyjacielsku!) Potem rozmawialiśmy. (...)
Tydzień później
Pomyślałem, że przespaceruję się. (...) Kiedy spacerowałem po łące...Jedna myśl mnie niepokoiła....Moja mama z ojcem Mirenady i Klementyne...One moimi siostrami...?!Nagle usłyszałem jęki pochodzące z lasu.Zacząłem biec.
- Miranda?!Klementyne?! - krzyczałem.
Zobaczyłem Mirandę i Klementyne, które płakały...I koło nich stał ojciec z nożem.
- Zostaw je! - krzyknąłem i wpadłem na niego.- Uciekajcie!
Miranda i Klementyne nie chciały uciekać...Pomagały mi, jednak ojciec ich odepchnął...I nóż..Wbił mi prosto w serce.
- George!Niee! - krzyknęły dziewczyny.
- Żegnaj...Buahahaha! - zaśmiał się ojciec.
Spuściłem głowę...Krew mi leciała...Dziewczyny płakały...
Ojciec spojrzał na mnie z uśmiechem...Ja podniosłem głowę, a moja rana zaczęła się świecić.
- Co jak to?! - powiedział ojciec.
- Mnie się nie da zabić!JESTEM HEROSEM! - krzyknąłem.
Ojciec przeraził się, a ja w tym czasie uderzyłem go z całej siły w pysk.Stracił przytomność. Zaprowadziłem dziewczyny do jaskini.Rozpaliłem ogień,dałem im jedzenie i okryłem futrem.Po chwili przybiegł Gold.
- Słyszałem, że dziewczyny są tutaj. - powiedział zmęczony biegiem Gold.
Gold przytulił Klementyne.Klementyne wzięła Mirandzie futro....Miranda trzęsła się z zimna. Podeszłem do niej i przytuliłem.Poszliśmy nad Potok.
- George...To prawda? - spytała Miranda.
- Ale co prawda?
- Że...Ty...Że ty jesteś herosem?
- Ech...Tak...- westchnąłem ciężko.
Spojrzeliśmy w gwiazdy.
- Popatrz!To niedźwiedzica! - krzyknęła Miranda.
- Wow! Rzeczywiście!
Miranda położyła łapę na mojej łapie. Zakochałem się w niej...Była cudowna...Wstaliśmy i...Mieliśmy się już pocałować, gdy nagle zza krzaków wyskoczyły wilki i ojciec Mirandy.Porwał ją, a ja zostałem sam z wilkami.Walczyłem odważnie. Wilki coraz mocniej zaczęły mnie drapać i gryźć. W pewnym momęcie straciłem przytomność....
C.D.N
2000 lat temu, urodziły się dwa niezwykłe szczenięta. Basior i wadera. Mieli na imię Sindy i Water. Po 2 latach życia okazało się, że są herosami. Byli również w sobie zakochani...Alfy ich rodzice, wyrzucili ich ze stada, bo uważali, że są wrogami...Właśnie prawie 5 lat temu...Urodziła się Violetta.Sindy ukazała jej się przed oczami i razem założyły watahę.Sindy i Water...Zamienili się w lód. Obiecywali z łapą na sercu, że w tej watasze...Będzie 8 herosów... ~Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz